19.09.2014r obchodziłam swoje 18. urodziny. Kiedy rano zeszłam, jak co rano na dół, na śniadanie, mój Gastvater czekał już na mnie z życzeniami, własnoręcznie upieczonym sernikiem i prezentem.:)
W ogóle się nie spodziewałam! To było przemiłe z jego strony :) Niestety reszta rodziny była w rozjazdach, dlatego resztę dnia spędziłam z koleżanką na mieście. Oczywiście dobrze się bawiłyśmy i lepszej 18. tak daleko od domu nie mogłam sobie wyobrazić. Kilka dni później zwiedzałam Reichstag z Gastrodziną. Najpierw kawa i ciasto(typowy niemiecki zestaw podczas wyjazdów), a następnie mieliśmy możliwość zwiedzenia Reichstagu,tzn "wędrując" po jego kopule,podziwiając okoliczne zabytki i słuchając jednocześnie przez słuchawki co widzimy(oczywiście po niemiecku).:)
Następnym ważnym miejscem, które musiałam zobaczyć była oczywiście brama brandenburska.
Pierwsze dni października spędziliśmy u rodziców mojej Gastmamy w landzie Schleswig-Holstein, ponieważ miało miejsce rodzinne święto, a dokładniej rocznica ślubu jej wujka i cioci. Przyjęcie się udało,cała rodzina była bardzo sympatyczna.:) Korzystając z okazji, byliśmy nad morzem północnym,w miejscu, gdzie podczas odpływu nie ma wody. Coś niesamowitego! Morze bez wody..:)
Moja rodzina uwielbia krewetki, które niestety trzeba obrać...;p Dużo zabawy, ale to nie praca dla mnie:)
Od20 do 31 października w Berlinie miały miejsce Herbstferien(ferie jesienne). 1,5 tygodnia spędziłam u ,,dziadków". Spędzaliśmy razem czas, na lodowisku, czy basenie. Jednak większość czasu byliśmy na wycieczkach. Byłam z rodziną na wyspie Sylt- nad morzem północnym. Przepięknie!
Niesamowite doświadczenie.. W drodze na wyspę, jechaliśmy pociągiem dosłownie przez morze! Niesamowite!
Samo morze i plaża też robią wrażenie :) W jednym miejscu wyspy, jeśli pogoda na to pozwoli, można zobaczyć z jednej strony morze,fale, a z drugiej miejsce w którym nie ma wody :)
Niestety na plaży jest mnóstwo mew, które atakują cię jeśli tylko masz coś do jedzenia, nie boją się niczego, a dokładniej to my baliśmy się ich.:)
Przez kolejne dni zwiedzaliśmy pobliskie miasteczka z przepięknymi bydynkami.
Dzień po powrocie do domu, jechałam do Polski, z moimi kolegami (Z Tajlandii i Nowej Zelandii)i koleżanką (z Włoch)z klubu, ponieważ zostaliśmy zaproszeni na 3 dni przez polski klub, współpracujący z niemieckim. Paradoksalnie, musiałam pojechać do Berlina, aby zwiedzić trójmiasto, ponieważ wcześniej byłam tylko raz w Gdańsku.
Podróż była długa i zabawna:) Przejeżdżaliśmy nawet przez Bydgoszcz. Dziwne uczucie nie wysiadać w swojej miejscowości:p
Zwiedziliśmy nasze piękne trójmiasto, które zrobiło ogromne wrażenie na moich kolegach :)
Spędziliśmy czas z rodziną, u której mieszkaliśmy, a że byliśmy akurat 1 listopada, naturalnie spędziliśmy ten czas tradycyjnie.
Zwiedziliśmy także Malbork.:)
Oraz przeprowadzono z nami praktyczną lekcję historii.:)
Tak minęło kolejne 1,5 miesiąca pobytu w Niemczech:) Dużo czasu spędziłam na wycieczkach, ale jeśli chodzi o sprawy codzienne, to w szkole z dnia na dzień lepiej pod względami językowymi, czy poznawania nowych ludzi. A rodzina, im więcej czasu spędzamy razem, tym bardziej się rozumiemy i jak dla mnie,moja rodzina jest cudowna.:)